
Jak można dowiedzieć się od miejscowych przewodników nazwa Pieniny powstała od słowa "pienić", bo przepływający wartkim nurtem Dunajec, którego przełomy podzieliły pasmo na trzy części "pienił się".
Używamy czasu przeszłego, bo od czasu postawienia tamy w Niedzicy, utworzenia tam sztucznego zbiornika i zbudowania elektrowni, wody Dunajca płyną wolniej, a pienią się tylko na większych spadkach.
Warto tutaj przyjechać, bo jak powiedział - zapomniany już pisarz Władysław Ludwik Anczyc, "kto nie widział Tatr i Pienin, ten niczego nie widział". Mimo że w te strony przyjeżdża mniej turystów niż w widoczne ze szczytów Pienin Tatry, liczba turystów na metr kwadratowy jest kilkakrotnie wyższa niż w Zakopanem.
Najłatwiejszym sposobem poznania Pienin jest spływ tratwami flisackimi. Jest to największa atrakcja turystyczna Pienin. Jedna tratwa składa się z powiązanych ze sobą 5 czółen przeznaczonych dla 12 turystów i dwóch flisaków ubranych w regionalne stroje, kierujących swym pojazdem przy pomocy długich drągów. Przy okazji ten, który stoi na przedzie czółna, pełni funkcję przewodnika. Podczas 2 - 3 godzinnego spływu można się nasłuchać ciekawych opowieści związanych z Dunajcem i górami.
Flisacy nie zapomną też pokazać, w którym miejscu nasz ukochany Janosik (a właściwie nie nasz tylko słowacki) przeskakiwał Dunajec, wytłumaczą, dlaczego niektóre skały są pokryte sadzą , poinformują, że ławice ryb przepływające w pobliżu to nie pstrągi, tylko lipienie, bo odkąd elektrownia w Niedzicy ogrzewa wodę, nie ma już pstrąga w Dunajcu.
Turyści, którzy mieszkają poza Szczawnicą, powinni zostawić samochód w tym miasteczku, a do Sromowiec udać się autobusem. Trasa ma 18 kilometrów, choć w prostej linii to tylko 6 km, Dunajec jest "pokrętną" rzeką, np. 3 razy mijamy majestatyczne Trzy Korony, by znowu je ujrzeć przed sobą.
Między tymi miejscowościami znajduje się sztuczny zbiornik wody - Jezioro Czorsztyńskie. Przy tamie w Niedzicy wybudowano elektrownię wodną. Powyżej niej znajduje się zachowany w dobrym stanie zamek, pochodzący z początków XIV wieku. Część zajmuje się muzeum, część to hotel i restauracja. W piwnicach można tu zobaczyć narzędzia tortur, a na tarasie widokowym zainteresowanie wzbudza koło, na którym łamano Janosika w filmie Kasi Adamik. Nieopodal znajduje się powozownia, a nieco dalej - niewielkie muzeum regionalne.